Leon. Jakie to piękne imię. Leon ma brązowe włosy, wręcz idealne. Co ja mówię? On cały jest IDEALNY! Ma piękne, brązowe oczy. Można w nich utonąć. Marzę tylko, kiedy te ramiona będą mnie obejmowały. Chyba się w nim zakochałam.
Widzę Lilah. Jejciu, jaka ona jest śliczna. Zawsze po cichu jej tego zazdrościłam.
-Cześć Lilah! - wołam z drugiej strony ulicy - Tutaj! - odkrzykuję, gdy moja przyjaciółka odwraca się w moją stronę. Podchodzi do mnie.
-O, cześć Amber! - przytula mnie i razem idziemy chodnikiem w stronę starówki - Co Ty tutaj robisz?
-Szłam właśnie na starówkę. A Ty? - pytam Lilah.
-Ja wybieram się właśnie do butiku. - odparła Lilah - Może pójdziesz ze mną? - zaproponowała.
-Jasne! - odparłam z radością - To do którego idziemy?
-Zacznijmy od tego na rogu! - odpowiedziała Lilah, po czym pociągnęła mnie za ramię do sklepu.
Sklep przepełniony był wszelkiego rodzaju ubraniami. Rozpoczynając od różnych opasek do włosów, przez koszulki we wszelakich wzorach i kolorach, kończąc na spodniach i skarpetkach. Przez chwilę stałam i wpatrywałam się w te wszystkie ubrania i w ten ogrom ludzi. Dziś musiała być tu jakaś wyprzedaż. Po chwili ocknęłam się i nigdzie nie widziałam Lilah. Zaczęłam wodzić za nią wzrokiem. Ujrzałam, jak rozmawia z jakimś chłopakiem. Nie wiem kto to mógł być. Zauważyłam, że stoję w samym wejściu do sklepu i ruszyłam wzdłuż półek ze strojami kąpielowymi. Na nie chyba nie było przeceny. Najtańszy z nich kosztował około 75. Ale czemu tu się dziwić, jeśli dopiero co zaczął się sezon na stroje kąpielowe? Przeszłam dalej. Na półkach leżały jakieś niemodne już bluzki, spódniczki i spodnie. Wszystko chyba z XX wieku. Nie założyła bym tego teraz, chyba że do prac w polu dziadków. Następne półki oblężone były przez jakieś dziewczyny. Zobaczyłam tam tylko pudełka ze skarpetami i bielizną. Szybkim krokiem przeszłam dalej. Powoli zbliżałam się do Lilah, gdy moją uwagę przykuła przecudowna mała czarna. Podbiegłam do niej, aby przyjrzeć się cenie. Zobaczyłam, że na metce napisane jest '35'. Włożyłam rękę do torebki. Był tam mój telefon, paczka gum do żucia, kilka wsuwek, paczka chusteczek higienicznych, portfel i jakieś papierki. Szybko wzięłam portmonetkę do ręki i sprawdziłam ile mam kasy. Okazało się, że spokojnie wystarczy mi na tę sukienkę i jeszcze zostanie mi dość duża sumka. Włożyłam pieniądze z powrotem do portfela i schowałam go do torebki. Popatrzyłam na rozmiar mojej wymarzonej małej czarnej. ''36, idealnie!''- wykrzyknęłam w myślach i w podskokach pobiegłam do przymierzalni.
Przymierzalnia była dość przytulna. Na podłodze stał puchaty stołeczek. Położyłam na nim torebkę, a wieszak z sukienką powiesiłam na odpowiednim miejscu na ścianie. Zaczęłam ściągać bawełnianą bluzeczkę, krótką spódniczkę i buty. Położyłam je na stołeczku i zaczęłam ściągać sukienkę z wieszaka. Rozpięłam zamek i zaczęłam ubierać przez głowę. Zawsze tak robię. Przyzwyczajenie. Zapinam małą czarną i przeglądam się w lustrze. Nie wiem jak wyglądam. Może ładnie, może brzydko. Przecież nie kupie sukienki, w której nikt mnie nie widział. Biorę telefon do ręki. Wyszukuję w kontaktach Lilah i klikam 'ZADZWOŃ' .
-Halo?-odzywa się głos Lilah po drugiej stronie linii
-Lilah?! Mogłabyś przyjść na chwilę do drugiej przymierzalni?-pytam koleżankę.
-Jasne. Zaraz będę.-odpowiada i rozłącza się.
Nie mija minuta i Lilah już widzi mnie w uroczej małej czarnej.
-I jak wyglądam?-pytam przyjaciółkę.
-Jezu, przepięknie! Gdzie Ty znalazłaś taką sukienkę?!-pyta widocznie zaciekawiona Lilah.
-Zobaczyłam na jednej z półek, akurat była ostatnia. To co? Mam ją brać?-odpowiadam.
-No jasne, ze bierzesz!- odrzeka Lilah.
-Dobra. Ściągam sukienkę i zaraz idę do kasy.-mówię zasuwając zasłonkę.
Ściągam uważnie małą czarną, ubieram się i zmierzam w stronę kasy. Gdy już dochodzę do niej, staje w kolejce i czekam. Po chwili jestem już przy kasjerce i podaję jej sukienkę, aby mogła ją skasować i zapakować. W tym samym momencie, gdy kasjerka robi swoje, ja poszukuję w torebce portfela. Wyciągam go i grzecznie płacę za zakup. Zabieram torbę z sukienką i paragon z biurka kasjerki i odchodzę w stronę Lilah, czekającej już na mnie przy wyjściu. Podchodzę do niej i razem opuszczamy butik.
-Lilah, masz może ochotę na kawę i lody?- pytam przyjaciółkę.
-Jasne, chodźmy. Tu niedaleko jest taka świetna, mała kafejka. Posiedzimy i pogadamy.-odpowiada mi.
-Okej, bo w sumie muszę Ci coś powiedzieć.-lekko zaciekawiam Lilah.
-Ooo, to musimy szybko iść do tej kafejki, bo teraz mnie zaciekawiłaś!-mówi przyjaciółka i obie zaczynamy się śmiać.
Po niecałych 15 minutach marszu do kafejki, zajmujemy stolik na dworze i czekamy na kelnera. Przeglądając menu, Lilah próbuje się dowiedzieć, co takiego chcę jej powiedzieć, jednak ja jestem stanowcza.
-Lilah, poczekaj! Powiem Ci jak przyjdzie kelner, weźmie zamówienia i je tu do nas przyniesie, okej?-pytam przyjaciółkę.
-Okej.-odpowiada ze smutkiem i dziecinnym foszkiem.
Chwilę później przychodzi kelner. Na plakietce ma napisane swoje imię-Paul. Zbiera nasze zamówienia i odchodzi. Ja zamówiłam sobie lody owocowe, a Lilah-czekoladowe. Chwilę czekamy, aż Paul przyniesie nasze zamówienia.
-Smacznego, śliczne panienki!-mówi z uśmiechem, gdy dostarcza nam desery.
-Dziękujemy!-odpowiadamy chórem i zabieramy się do konsumpcji.
-No, Amber, Paul przyniósł nam lody. Teraz opowiadaj!-pośpiesza mnie Lilah.
-No więc...-robię przerywnik dla lepszego efektu-chyba się zakochałam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz