piątek, 21 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 5

      W moją stronę szła właśnie Emilie-była Leona. Nie wiem, po co tu szła, ale najwidoczniej miała powód. 
-No kogo ja tu widzę?!-powiedziała z ironią i udawanym zdziwieniem.-Królewna Amber nad jeziorem.I w dodatku siedzi na ziemi, jak normalny człowiek. Gdzie masz swoją przyjaciółkę?-pyta, znów udając troskę-Czyżby już nie chciała się przyjaźnić z kimś, kto jest tobą, wygląda jak ty i tak się zachowuje?-proponowała odpowiedź.
-Zamknij się Emilie.-powiedziałam.-Nie wolno mi już nawet nad jezioro przyjść, bo ty tu jesteś? A może to ty uważasz, że jesteś księżniczką?!-zasugerowałam-No wiesz, skoro zostawił cię Leon, to musiał mieć jakiś powód. Nie prawda?-wiem, że to było chamskie, ale co innego mogłam poradzić.
-Nie interesuj się. Gdzie masz koleżankę?! Zostawiła Cię?-drąży dalej Emilie.
-Nie, Lilah pojechała do dziadków. Czemu się tak tym interesujesz?-pytam zniecierpliwiona.
-A bo widziałam ją niedawno w kawiarni z jakimś chłopakiem. I on mi ani trochę nie wyglądał na jej dziadka. Z tego co dobrze widziałam, to to był Adam.-powiedziała.-Wiedziałaś o tym, że ona się z nim umawia?-zrobiła podejrzliwą minę, zaśmiała się i odeszła w stronę swoich durnowatych kumpelek. 
     -Jak ja jej nienawidzę-pomyślałam i podeszłam do Matta.
-Matt! Chodźmy już!-mówię do niego i chowam rzeczy do plecaka.
-Jeszcze chwilę!-jęczy mały.
-Matt, chcesz jechać na lody czy nie?-robię podejrzliwą minę i łapię rower.
-No dobra.-Matt robi smutną minę, ale wiem, że nie jest ona prawdziwa.-Ja zamawiam truskawkowe z polewą!-krzyczy maluch i już zmierza w stronę lodziarni. Muszę go dogonić!
       W lodziarni jest znacznie chłodniej niż na dworze. Podchodzimy do lady i zamawiamy lody.
-Jakie dla ciebie?-pyta Matta.
-Ja chcę truskawkowe z polewą!-woła mój brat.
-Dobrze.-mówi ekspedientka, po czym odwraca się do maszyny. Naciska jakiś przycisk, a potem wybiera smak, w tym przypadku 'truskawkowy'. Gdy lody już kończą się robić wyciąga z pod lady polewę i zwraca się do Matta.
-Jaką chcesz polewę, przystojniaku?-uśmiecha się miło.-Mamy truskawkową, czekoladową, jabłkową i cytrynową.
-A jest waniliowa?-pyta Matt.
-Niestety nie ma. Przykro mi.-mówi Linda, bo tak właśnie ma na imię ekspedientka.
-To dobrze, bo nie lubię waniliowej.-uśmiecha się braciszek, a ja robię zdziwioną minę. Nigdy go chyba nie ogarnę.
-Hahah.-śmieje się Linda.-To którą chcesz?
-Czekoladową.-mówi z uśmiechem i z wielkim zadowoleniem Matt. Linda wyciąga czekoladową polewę i dekoruje nią lody braciszka. Gdy kończy, owija je w papierek i podaje Mattowi. Po chwili zwraca się do mnie.
-A co dla ciebie?-pyta. Nie zastanawiam się długo.
-Ja poproszę czekoladowe z polewą cytrynową.-mówię uprzejmie i czekam na swoją porcję. Gdy Linda podaje mi lody, płacę i wychodzimy na dwór, aby usiąść pod parasolami. Jemy lody i w pewnym momencie zauważam pewną parę, która wygląda mi znajomo. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz