niedziela, 23 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 6

        Wydawało mi się, że to Lilah i Adam. Ale jakim cudem? Przecież ona pojechała do dziadków na wieś? Jak ona mogła mnie okłamać? Miliony pytań przemykało mi się w myślach. Miałam ochotę wstać, podejść do nie i uderzyć ją w twarz. Nie wiem czemu, ale miałam. Jednak wiedziałam, że obok mnie siedzi Matt i nie będę mu pokazywać czegoś, czego nie chciałabym, aby zobaczył. Ogarnęłam się i mówię do Matta.
-Zjadłeś już?-pytam, chodź widzę, że jeszcze je.
-Nie.-odpowiada.
- To się pośpiesz, nie będę tu siedziała wieki.-mówię z poirytowaniem. Myślałam, że nic nie może mi zepsuć tego dnia. Jakże się pomyliłam. 
      Gdy już Matt zjadł, zabraliśmy rowery i ruszyliśmy do domu. Przez całą drogę myślałam o tym, co zrobiła mi Lilah. Przecież mogła mi po prostu powiedzieć, że nigdzie nie jedzie tylko chce już iść do domu. Zrozumiałabym. Może ona już mnie nie uważa za swoją przyjaciółkę? 
     Pogrążona w myślach, nie zwracałam uwagi na drogę. I to był błąd, bo w pewnej chwili poczułam, że upadam na ziemię uderzona jakimś ciężkim przedmiotem. W ułamku sekundy ląduję na ulicy, a wokół mnie zbiera się tłum ludzi. To są moje ostatnie wspomnienia przed utratą przytomności. 
       Budzę się w szpitalu. Obok mnie są mama, tata i Matt. Nie wiem, co mi się stało. 
-Mamo, dlaczego tu jestem?-pytam zaspanym głosem. Widzę jak ich twarze rozjaśniają się i tatę, który podnosi się, i biegnie po lekarza. 
-Kochanie!-mówi mama i przytula mnie do siebie. Widzę jak po jej policzku spływa łza. Mam nadzieję, że to łza szczęścia.-Jak ja się cieszę, że już się obudziłaś!-mówi z uśmiechem, cały czas mnie przytulając.
-Ale co się stało?-dopytuję.
-Miałaś wypadek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz